Aleksandra Hamanowicz: Dziewczyna, która sięga gwiazd

2018-10-06 08:40:00(ost. akt: 2018-10-09 18:38:56)
Aleksandra Hamanowicz przed obserwatorium w Chile

Aleksandra Hamanowicz przed obserwatorium w Chile

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Pochodzi z Wydmin i robi karierę na skalę światową. Ma 25 lat, a jej dokonania budzą podziw. Jest znacznie bliżej kosmosu niż przeciętny człowiek. Przedstawiamy Aleksandrę Hamanowicz, doktorantkę astrofizyki w Europejskim Obserwatorium Południowym w Monachium.
Zacznijmy od początku.
— Sama nie wiem, jak to wszystko się zaczęło — mówi Aleksandra. — Gdy byłam mała, interesowało mnie dosłownie wszystko. Czytałam rozmaite książki: od dinozaurów przez biologię, po astronomię właśnie. Rodzice wspierali mnie w tych zainteresowaniach i podsuwali książki o takiej tematyce.

W wydmińskiej szkole swoje pasje uczennica rozwijała pod okiem prowadzącej kółko astronomiczne pani Jolanty Rębeckiej, która organizowała wyjazdy m.in. na konkursy astronomiczne, spotkania i rozmowy poświęcone tej tematyce.
Ola jako uczennica ZSO Wydminy brała udział w wielu konkursach, głównie na szczeblu wojewódzkim, fizycznych czy astronomicznych organizowanych m.in. przez olsztyńskie planetarium. Wówczas już przekonywała się co do tego, by podążać właśnie w tym kierunku i zainwestować w przyszłość.


Dołączyła do Klubu Astronomiczego Almukantarat, prowadzonego przez studentów kierunków ścisłych. Tam organizowano obozy astronomiczno-naukowe dla młodzieży. Udział w takim wyjeździe utwierdził dziewczynę w przekonaniu, że jej obrała właściwy tor. Wyjechała do liceum akademickiego w Toruniu, jednej z najlepszych szkół średnich w Polsce. Po ukończeniu tej szkoły, zostaniu laureatką w ogólnopolskiej olimpiadzie astronomicznej, dostała się na prestiżowy kierunek: astronomię tzw. indywidualną, gdzie było tylko kilka miejsc.

— Studia były bardzo trudne, wymagały bardzo dużo pracy i poświęcenia — przyznaje. — Na uczelni przekonałam się, że przede mną stoi mnóstwo możliwości rozwoju. Jedno lato spędziłam w Australii na stażu naukowym, drugie w instytucie w Berlinie, później zaangażowałam się w pracę naukową na uniwersytecie.

Na czym polegały staże?
— Byłam tam jako młody naukowiec — opowiada. — Otrzymywałam ogromną bazę danych i musiałam odpowiedzieć na pytanie o ewolucję galaktyk. To nie było łatwe zadanie.
Naukowiec musi mieć bardzo dużo umiejętności wszechstronnych: od umiejętności programowania, przez radzenie sobie z dużą ilością danych, rozwiązywanie problemów.

— To jest ciężka praca, kwestia wyćwiczenia umysłu przede wszystkim — mówi Aleksandra Hamanowicz. — Studia naukowe, astronomiczne uczą myślenia analitycznego, problemowego. Jest pytanie, zastanawiamy się, jak na nie odpowiedzieć i dopiero szukamy tej odpowiedzi.
Już podczas studiów, pracy na uniwersytecie, pisania prac dyplomowych, wydminianka realizowała pewne małe projekty.
— Podobało mi się, że to nie tylko praca w biurze za biurkiem, ale też udział w konferencjach, praca z innymi naukowcami.Ta atmosfera życia naukowego była dla mnie bardzo intrygująca — przyznaje.

Rok temu została magistrem astronomii i we wrześniu ubiegłego roku rozpoczęła studia doktoranckie w Monachium w Europejskim Obserwatorium Południowym. ESO to wiodąca na świecie organizacja astronomiczna, która m.in przygotowuje i buduje największe na świecie teleskopy oraz zarządza obserwatoriami astronomicznymi w Chile.

— Polska jest członkiem ESO. Ważne, aby ludzie wiedzieli, że nasz kraj wspiera takie bardzo naukowe inicjatywy — podkreśla dziewczyna.— Dzięki temu, że jesteśmy jej częścią bierzemy udział w tworzeniu ważnych dla całego świata wydarzeń, a ja jestem szczęśliwa, że mogę w tym czynnie uczestniczyć.
ESO to jedno z najważniejszych miejsc na świecie jeśli chodzi o astronomię. Aleksandra prowadzi tam rozmaite przełomowe badania naukowe. Za dwa lata wydminianka zostanie doktorem. Co wówczas? Czekają ją kolejne ścieżki kariery i wyjazdy naukowe. W przyszłości jednak chciałaby wrócić do Polski i podjąć pracę na uniwersytecie, najlepiej w Warszawie.

— Praca na uczelni ma dwa oblicza: z jednej strony przekazywanie swojej wiedzy młodszym, a z drugiej dalej prowadzi się badania — mówi. — Mnie bardziej pociąga jednak sfera badawcza, ale praca ze studentami również jest interesująca.
Myśli o stolicy Polski, ale gdyby Harvard zaprosił w swoje progi i zaoferował pracę...
— Niektórym się nie odmawia — śmieje się Ola.

Znajomi spoza naukowego kręgu czasem łapią się za głowę, a wytłumaczenie tego, czym tak naprawdę zajmuje się doktorantka, jest pewnym problemem. W swojej pracy naukowej Aleksandra zajmuje się badaniem gazu w galaktykach, min. zagadnieniem przemieszczania się gazu z przestrzeni międzygalaktycznej do galaktyk, gdzie staje się budulcem nowych gwiazd.

— To ciekawe wyzwanie i jeśli potrafię komuś wytłumaczyć co robię, to znaczy, że sama dobrze to rozumiem — mówi. — Jestem naukowcem, astronomem, interesuje mnie to jak działa wszechświat, to wszystko, co nas otacza. Każdy z nas choć raz widział albo piękne zdjęcie z teleskopu Hubble'a, albo nocne niebo, ale to co ja robię, to praca na granicy ludzkiego poznania. Te rzeczy, które ja badam, badam jako pierwsza, jestem pierwszą osobą, która na to patrzy. Widzę to, czego nie widzą inni. Staramy się jako astronomowie to, co odkrywamy, przekazywać ludziom. Chcemy, by inni wiedzieli, jak wygląda ten świat. Służą temu wykłady, spotkania, konferencje, centra naukowe.
Krąg naukowy kojarzy się z męskim gronem, jednak kobiet w ten "światek" wchodzi coraz więcej.
— To się bardzo szybko zmienia, szczególnie w astronomii jest coraz więcej kobiet, myślę, że to zaczyna być pół na pół — mówi.

Zapytana o największy sukces dziewczyna mówi bez wahania: — W tamtym roku pojawiła się ważna informacja o tym, że detektor fal grawitacyjnych odkrył sygnał i do tego odkryto towarzyszący mu sygnał w świetle widzialnym, który można było zobaczyć przez teleskop. Było to odkrycie, które wspólnie wyprowadziło dwie kolaboracje — jedną związana z falami grawitacyjnymi, drugą z wymiarami optycznymi. Ja byłam częścią tej kolaboracji, w "Nature" — bardzo prestiżowym brytyjskim czasopiśmie naukowym — pojawiła się publikacja pokazująca to odkrycie. Byłam jej współautorem. Myślę, że to jeden z największych moich naukowych sukcesów.

Poza kwestią naukową jest językowa. Znajomość języka angielskiego przyszła z czasem, wraz z latami nauki szkolnej, studiów, a kropkę nad i dziewczyna postawiła podczas stażu w Australii, gdzie przez dwa miesiące posługiwała się jedynie językiem angielskim. W tej chwili jest to dla niej zupełnie naturalnie i stosuje go tak jak swój ojczysty.

Obok pracy znajduje chwile, choć nie ma ich wiele, na życie prywatne.
— O czas na życie prywatne trzeba walczyć — nie ukrywa Ola. — Praca naukowca jest na tyle swobodna, że samemu decyduje się, co i kiedy się robi, potrzebna jest przy tym ogromna samodyscyplina. Szybko trzeba dojrzeć do odpowiedzialności za własną pracę. Ważne jednak, by pamiętać, żeby w całym tym szaleństwie znaleźć czas dla siebie. W ESO są ludzie z całego świata i bardzo szybko nawiązałam tam przyjaźnie z ciekawymi osobami z różnych krajów, których łączą wspólne pasje.

W ramach odpoczynku dziewczyna wspina się po ściankach wspinaczkowych, lubi chodzić po górach i podróżować. Jeśli jest gdzieś na konferencji — we Włoszech, Francji czy Stanach — stara się zostać kilka dni dłużej na miejscu i korzystać z atrakcji okolicy.

Z karierą naukowca wiąże się mobilność, sielankową codzienność należy włożyć między bajki. Czas na założenie rodziny Aleksandra więc jeszcze ma przed sobą. Póki co nieustannie wspierają ją rodzice i towarzyszą jej, kiedy tylko mogą.

Tekst: Zuzanna Ołdakowska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5